Informacje prasowe
Brilant to marka jubilerska, można powiedzieć raj dla kobiet. Jakie są Wasze klientki? .
Niesamowicie różnorodne. Każda przynosi jakąś historię, jestem ich zawsze bardzo ciekawa. To fascynujące. Kobiety to wulkany energii, emocji, subtelności, siły, miłości, stanowczości i delikatności. Każda z nas jest inna, kobiety mają ogromny potencjał wyrażania siebie i swoich emocji. Pomagamy wyrażać te wszystkie emocje doradzając kobietom w wyborze biżuterii najbardziej pasującej do ich osobowości. Uwielbiam to.
Biżuteria wspaniale oddaje też nasze nastroje, w piękny sposób potrafi dodać magii chwilom, albo uwiecznić jakieś ważne dla nas przeżycie, potrafi podkreślić kiedy jesteśmy szczęśliwe lub poprawić humor kiedy coś się nie uda. Jest też piękną nagrodą dla nas samych kiedy chcemy siebie docenić, za coś sobie podziękować. Przypomina nam o wspaniałych chwilach, o tym jakie jesteśmy. .
W Twojej rodzinie branża jubilerska jest obecna od prawie 30 lat, czy pamiętasz swoje pierwsze wspomnienia związane z biżuterią i pracą Twojego Taty?
Kiedy byłam w podstawówce, tuż przed Świętami Bożego narodzenia, Tato przywoził do domu biżuterię do metkowania. To był gorący okres w handlu, najbardziej wymagający w roku. Pamiętam, że siedziałyśmy z kuzynką przed telewizorem i robiłyśmy metki do produktów. To było pierwsze zetknięcie z biznesem ojca – widziałam jego zaangażowanie, ale także zmęczenie, podenerwowanie: czy wszystko pójdzie tak jak zakładał? Czy uda się dostarczyć odpowiednią ilość towaru? Czy klientki będą zadowolone? Święta to szczególny czas. Chcemy aby prezenty, które robimy były idealnie dopasowane. Zaczynaliśmy przygodę z handlem od prowadzenia oddziału Rzemieślniczego Domu Towarowego.
Widząc jak rozwinęła się marka, wydaje się, że Rzemieślniczy Dom Towarowy musiał istnieć w jakimś innym stuleciu.
Dokładnie tak właśnie było. Wyobraź sobie, że w 88 roku na cały dom towarowy mieliśmy zaledwie dwie małe gabloty srebra. Dostawcy przyjeżdżali do nas z jedną walizką, wozili po 3 łańcuszki i kilka pierścionków. Oczywiście państwo miało „swoje” sklepy jubilerskie, gdzie można było kupić biżuterię ze złota, jeśli oczywiście miało się za co. Dzisiaj w samym salonie w Bydgoszczy mamy około 6000 sztuk biżuterii. Nasze klientki mogą wyrażać siebie na tysiące sposobów - dużo w tym wolności, indywidualizmu, osobistej ekspresji.
A czy nastoletnia Ewa miała już jakieś swoje upodobania jeśli chodzi o biżuterię?
Najbardziej lubiłam srebrne kolczyki. Miałam 9 dziurek w uchu! Oczywiście musiałam mieć 9 takich samych kolczyków, 9 sztuk metalu! Bardzo marzły mi uszy w zimie z tego powodu, ale to był mój środek wyrazu.
Chyba te upodobania trochę się zmieniły?
Dzisiaj uwielbiam delikatną biżuterię, bransoletki, kolczyki, złoto. Lubię je łączyć na różne sposoby, dają pole do popisu kreatywności. Fascynują mnie oryginalne pierścionki, zwykle noszę na raz kilka łańcuszków. To takie moje osobiste mikstury.
Kiedy pierwszy raz „stanęłaś za ladą”?
Po wolnych wyborach w Polsce rodzice kupili pierwszy sklep i krok po kroku zaczęli się specjalizować. Mając kontakty z Domami Rzemieślniczymi mieliśmy dostęp do dostawców. Pojawiło się złoto, więcej srebra. Stałam za ladą razem z kuzynką kiedy miałam 14 lat.
A potem?
Potem zaczęły się szkolenia jubilerskie, najpierw zrobił je ojciec, aby mieć wszystkie uprawnienia. W 1998 roku otworzyliśmy drugi sklep w Żninie, w 2001 - trzeci. Pamiętam jak klienci mówili; „idziemy do jubilera na rynku, tam jest prawdziwe złoto”.
Do dzisiaj ten sklep na rynku w Inowrocławiu nie ma zmienionej nazwy, klienci potrzebują chyba atmosfery tamtych czasów, niezmienności. Szanujemy to, nie robimy zmian na siłę. Ten sklep pokazuje też jak ważna jest marka osobista – szczególnie tam widoczne jest to, jak bardzo klienci cenią relacje, które trwają od wielu, wielu lat – jak to buduje lojalność, zaangażowanie. .
W 2003 roku otworzyła się Galeria Solna, to nasz czwarty sklep, trzeci w Inowrocławiu. Piąty jest oczywiście w Bydgoszczy.
Co Twoim zdaniem sprawiło, że ten biznes się udał?
Podejście do klienta. Obsługa była zawsze bezwzględnie najważniejsza. Klient musi poczuć z jednej strony serdeczność i swobodę, z drugiej strony musi mieć pewność, że ma do czynienia z profesjonalistami o wysokiej kulturze. Ważny jest też duży wybór, klienci bardzo nas za to cenią - mogą wybierać spośród 6000 produktów, zawsze dbaliśmy o duży asortyment. Jakość produktu i obsługa to fundament. Oferujemy produkt luksusowy, uczciwość w obietnicy, którą składamy, to wartość nie do przecenienia.
Czy można powiedzieć, że ten biznes jest idealny dla kobiety?
Kiedy byłam na pierwszym szkoleniu z wytwarzania biżuterii poczułam to całą sobą. Z jednej strony uświadamiasz sobie jakie to jest czyste, eleganckie, ponadczasowe i piękne, z drugiej strony ręczne wytwarzanie biżuterii to bardzo ciężka praca – wymagająca i trudna. Przez wiele godzin siedzisz zgarbiona i skupiona, bardzo bolą ręce, każdy ruch wymaga precyzji. Dobrze było poznać piękno ukryte w biżuterii także ze strony artystycznego rzemieślnictwa.
Salon Brilant znajduje się w Zielonych Arkadach na poziomie -1 (lewa strona)
Tel: 607 355 880
e-mail:
brilant.pl@gmail.com
FB: Brilant
Instagram: brilant.bydgoszcz